Dziś post dla ambitnych, którzy chcą od życia więcej, a którym los podłożył nogę. Dla wszystkich, którzy walczą o kierunki, na które trudno się dostać. Dla przyszłych lekarzy, prawników i astronautów.
W poście kilka pomysłów na rok pomiędzy szkołą średnią a studiami. Wbrew pozorom ten rok może trwać kilka lat, ale obiecuję Wam, że jeśli podejdziecie do tego z głową to ta porażka będzie najlepszym co Was w życiu spotkało.
Z maturami walczyłam kilka ładnych lat. Zdecydowanie nie
jestem ekspertem od tego jak je dobrze napisać, bo wtedy na studia dostałabym się za pierwszym razem.
Za to przez te lata nauczyłam się zaczynać wszystko od nowa, gdy wali się plan
A, B, C… Na szczęście alfabet ma wiele liter. Poniżej coś co sama chciałabym
przeczytać po wynikach, gdy płakałam kilka godzin.
Walczyłeś cały rok albo więcej, dałeś z siebie wszystko.
Logujesz się, odświeżasz stronę i …. niestety. Czujesz że tracisz grunt pod
nogami, świat wali Ci się na głowę i pierwsza myśl jaką masz to :
NIE MAM PRZYSZŁOŚCI. MOJE ŻYCIE JEST SKOŃCZONE.
Stop. Po pierwsze, matura nie definiuje Twojej CAŁEJ przyszłości (czytaj aż po grób), tylko
NAJBLIŻSZY ROK. Po drugie choć najprostsze jest poddanie się, to pamiętaj, że
jeśli poddasz się teraz to nigdy nie spełni się Twoje marzenie. Za 15-20 lat
nie będziesz lekarzem, prawnikiem czy astronautą. Poddane się to skreślenie
tego marzenia na zawsze. Zastanów się, czy w perspektywie całego życia nie
warto jest zacisnąć zęby na najbliższy rok czy dwa.
No dobra, mam nadzieję, że Cię podniosłam na duchu. Ocieraj
łzy raz, dwa. Czas stworzyć plan, w którym swoją „porażkę” przekujesz w sukces.
Myślisz, że się nie da? Da się jeśli spojrzysz na najbliższy rok jak na szansę,
a nie życiową klęskę.
Czas na kilka pomysłów na to, jak zagospodarować gratisowy
rok.
Najgorszy pomysł na jaki możesz wpaść, ale
niestety jako pierwszy wpada do głowy. Siedzenie w domu w żaden sposób Cię nie
rozwinie, będziesz uczyć się tego samego co od kilku lat, po 2 im więcej ma się czasu tym więcej się go
marnuje. Kombinujemy dalej J
Też siedziałam rok domu, bardzo źle to wspominam.
2. Iść na byle co i poprawiać maturę
Masz wiele opcji, od studiowania czegoś
pokrewnego po coś kompletnie z innej bajki. Może filologia, dzięki czemu masz
darmowe lekcje języka, może coś co Cię pasjonuje? Jak nie studia to może jakiś kurs? Masażu,
barmański, tatrzański ? Plusem studiowania czegoś pokrewnego jest to, że może
część przedmiotów uda się w przyszłości przepisać i będziesz mieć lżej.
Studiowałam ratownictwo. Od samego początku
wiedziałam, że to nie to. Oswoiłam się jednak z zajęciami w prosektorium,
chodzeniem na wykłady. Nauczyłam się podstaw co zaprocentowało na medycynie.
Największym plusem były praktyki w wakacje. Widziałam kilka operacji,
zakładałam wenflony, robiłam zastrzyki i EKG. Choć nie byłam szczęśliwa, to z
perspektywy czasu widzę, że nie była to najgorsza decyzja.
3. Wyjechać za granicę do pracy
Zależy czy w planie masz poprawę matur czy
np. zarobienie na płatne. W jednym i drugim przypadku jesteś w stanie sporo
zarobić, odłożyć i mieć na przyszłość. Do tego język, ciekawe znajomości i doświadczenie.W
przypadku poprawiania matur musisz uwzględnić naukę i powrót do Polski na kilka
dni. Nie zapomnij by się na nie zapisać (masz czas do końca styczna/ początku
lutego).
A jak to było ze mną? Spędziłam dwa lata we
Francji jaki au pair – czyli taka niania, która mieszka z Francuską rodziną, opiekuje się dziećmi po
szkole i dostaje kieszonkowe. Masz darmowe jedzenie i mieszkanie, czasem
rodzina opłaca szkołę językową. O byciu au pair napiszę osobny post.
Rok zajmowałam się tylko dziećmi, w ferie,
które we Francji są co 6 tygodni, miałam wolne. W październiku wyjechałam do
Maroka, w lutym do Polski po książki do chemii (udało mi się w podręcznym
przemycić prawie 30 kilo podręczników), a w kwietniu uczyłam się do matury. Chyba byłam jedyną
maturzystką, która przyleciała na maturę. Poprawiłam, ale dostałam się rok
później gdy progi spadły.
Drugi rok dalej byłam nianią, ale udało mi
się znaleźć dodatkową pracę na cały etat. Byłam kelnerką w 4-gwiazdkowym hotelu w
centrum Paryża. Poznałam gości z całego świata, nauczyłam się biegle francuskiego i podstawowych zwrotów w kilku innych językach. Dodając do tego pracę niani zasuwałam ponad 70 godzin tygodniowo. Byłam od 5 na nogach, spałam i nie raz płakałam w metrze. Było ciężko, ale miałam cel. Wypłatę odkładałam
na konto, bo w planach miałam pójście na płatne studia. Los się uśmiechnął i
dostałam się na bezpłatne, a pieniądze
przeznaczyłam na własny kącik.
4. Iść do pracy
Nie oszukujmy się w Polsce 8- 10 zł za godzinę… Ale starczy na korepetycje.
5. Płatne studia i poprawa matur
Połączenie medycyny i przygotowania do
matury… niemożliwe? Do niedawna myślałam,
że to niemożliwe. Mój kolega z roku poprawił, więc można. Studia są
stresujące, a tu dochodzi jeszcze stres związany z maturą i świadomość, ile za
studia się płaci.
Nie warto się
poddawać. Rok szybko zleci, pomyśl o tym kim możesz być za rok, czego
się nauczyć. Jak spojrzysz na ten rok jak na szansę, a nie porażkę jesteś w
stanie osiągnąć dużo.
A jak kończy się moja zawiłą historia, o tym jak kilka lat próbowałam się dostać na studia? Po siedzeniu w domu, studiowaniu ratownictwa i 2 latach we Francji w końcu się dostałam.
Mało tego, już oficjalnie mogę się pochwalić, zdałam, całkiem ładnie 1 rok.
Na zdjęciu torcik, niespodzianka od rodziców, tak świętowałam mój medyczny, studencki roczek.
Na sam koniec, życzę Wam wytrwałości i wiary w swój cel. Bo nie raz usłyszycie, że czas się poddać, że to bez sensu. Nie słuchajcie, bo na Was też czeka taki torcik. Trzymam kciuki!
Fiona
No comments:
Post a Comment