26 July 2016

Camino: wyobraźnia kontra rzeczywistość

Dziś mija 13 dni mojej wędrówki. Najwyższy czas na to, by podzielić się dotychczasowymi przemyśleniami.

Przed wyjazdem gdziekolwiek mamy zawsze mnóstwo oczekiwań. Wyobrażamy sobie przeróżne scenariusze. Jednak, jak to z reguły bywa, rzeczywistość szybko weryfikuje nasze idee.
Gdy tylko zaczęłam marzyć o Camino oczami wyobraźni widziałam siebie idącą z uśmiechem na ustach, z plecakiem, w którym można znaleźć wszystko co trzeba i który cudem waży niecałe 10 kilo. 
Taaaa.... a jakis jest naprawdę? 

  1. Założenie: będę robić dziennie 30- 35 km
    Oczywiście, że jest to możliwe jeśli nie trzeba nieść całego dobytku na plecach i jeśli nie trzeba przejść całego Kraju Basków. Gór, dolinek, pagórków i stromych zejść mam już zdecydowanie dość. Dopiero po uwzględnieniu tego wszystkiego okazało się, że 20-25 km w zupełności wystarczy, by wykończyć pielgrzyma. Jednak, trzy razy pokonałam magiczną granicę 40 km, wczoraj na liczniku miałam 45. Myślę, że bez takich dni Camino byłoby z proste.

  2. Przez 1000 km będę nosić namiot i całą masę innych 'przydatnych rzeczy'
    Sentyment do rzeczy kończy się po przejściu z nimi, w upale kilkunastu kilometrów. Pierwszego dnia, kiedy mój plecak spokojnie ważył 18 kilo zrobiłam zabieg minimalizacji bagażu. Obcięłam wszystkie metki, wysypałam prawie cały proszek, zjadłam naraz 3 batoniki. Drugiego dnia z samego rana poleciałam na pocztę i w kilka minut straciłam 5 kilo. Po kilku dniach dosłałam kolejne 2. Dziś plecak z zapasem wody i garstką jedzenia ma 11-12 kilo. Nie mam namiotu, 5 bluzek, spódnicy. To co mam w zupełności mi starcza. Pierwsza lekcja jaką dało mi Camino to minimalizm. Kolana, plecy i Achillesy są wdzięczne, że szybo się uczę.

  1. By mieć wolne popołudnie będę w albergue maksmalnie o 13...
    Codziennie wstaje około 5. Średnie tempo to maksymalnie 4 kilometry na godzinę, do tego przerwy, upał i zmęczenie. W efekcie w albergue nie jestem szybciej niż o 14. Później prysznic, pranie i drzemka. Z zakładanych 5 minut robią się dwie godziny i budzisz się, gdy najwyższy czas coś zjeść...
  2. Codziennie będę gotować
    … o ile będzie kuchnia w albegue. Z reguły kończy się na mikrofali i czajniku. Na śniadanie dwa banany i garść daktyli, po drodze coś się przegryzie, a wieczorem puszka kukurydzy, pomidory i awokado.

  3. Popołudniami będę mieć czas na naukę hiszpańskiego, rozmowy z ludźmi, pisanie...
    Popołudniami śpię, opatruję innym nogi, robię pranie lub zakupy. Nic ambitnego. Na Camino życie momentalnie staje się prostsze.

  4. Będę pisać i dzielić się wszystkim co mnie spotyka na każdym kroku.
    Nie działa mi przenośny Internet stąd jestem zdana na WiFi. Po przejściu 30 kilometrów ostatnie na co mam ochotę to biegać po wiosce i szukać łączności ze światem. Cieszę się, że mam ochotę od tego odpocząć. Od natłoku informacji, nieszczęść jakie dzieją na świecie i problemów innych. Dla mnie liczy się tylko tu i teraz. I tak największy zmartwieniem była infekcja palca czy zagubiony bagaż. Kocham jednak pisać i mam nadzieję, że kolejne posty i rozdziały książki będą powstawały tak szybko jak pecherze na nogach pielgrzymów. 
  5. Odnajdę sens życia....
    Z chwilą wyroszenia na szlak ilość pytań, na które muszę odpowiedzieć ciągle się wydłuża, bo odpowiedź na jedno daje kilka innych pytań. Na szczęście szmat drogi przede mną. Widzę sens każdego kroku, chwili zmęczenia i intensywniej odczuwam radość z bardzo zwykłych rzeczy. Może życie jest prostsze niż myślimy? 

  6. Nic tylko przygoda!
    Czasami atrakcją dnia jest znalezienie w super markecie buraczków, a czasem jest to piękny wschód słońca, zapierający dech w piersiach widok, rozmowa z rodzicami, kąpiel w oceanie, zjedzenie melona czy maszerowanie z Kanadyjczykiem, Niemcem, Duńczykiem i Francuzem i śpiewanie po kolei swoich hymnów. Po drugie, o przygodach wolę opowiadać, stąd pomysł na prelekcje. Chętnych zapraszam :) Będę w Krakowie, Warszawie, Toruniu, Poznaniu, Bydgoszczy, Wrocławiu, Gdańsku.


Wam życzę odwagi. Niech prowadzi Was przez życie. Nie bójcie się marzyć!

Fiona& Kroplusia


2 comments:

  1. Czytam i sobie myślę o moim planie na szlak św. Jakuba droga pomorska Polska już w następnym tygodniu. Do przejścia raptem 150km więc dużo mniej niż Twoje boje, ale tych pytań multum a oczekiwań chyba jeszcze więcej.
    Zobaczymy co przyniesie dzień.
    Niech św. Jakub prowadzi i otacza Cię opieką.
    Buen Camino! :)

    ReplyDelete
  2. Super pomysł! Jak masz pytania to pisz na mejla, postaram si3 pomoc! Buen camino!

    ReplyDelete