16 June 2016

Dziękuję za to, że żyję.

Dziś historia sprzed lat. Nie wiedziałam, że opisanie tego, o czym opowiadam od lat będzie takie trudne. Płakałam przy każdym zdaniu, dlatego tak długo nie mogłam skończyć tego posta.
By ją opowiedzieć zmotywowała mnie... Kropelka i jej 'drobny' wypadek z moim psem.




O tym jak... ugryzł mnie krokodyl 


W październiku 1994 roku otarłam się o śmierć. Na szczęście, byłam za mała by cokolwiek zapamiętać no i... to szczęście mi dopisało.

Z okazji urodzin mojej mamy i imienin babci rodzina cała rodzina się spotkała by to świętować. Podobno było 16 osób dorosłych i 4 dzieci , w tym ja, 1,5 roczne dziecko ciekawe świata. Już wtedy nie lubiłam prosić nikogo o pomoc, stąd też gdy zachciało mi się pić sama postanowiłam sobie z tym poradzić.
Poszłam do kuchni, gdzie za rowerem schowane były szklane butelki.Wzięłam jedną z nich, niestety była ona zbyt ciężka. Upuściłam ją na podłogę, butelka się rozbiła, a ja poślizgnęłam się i upadłam na szkło.
Do kuchni najpierw wpadło moje kuzynostwo, natychmiast zawołali o pomoc.
Szybko ktoś zawinął mnie w koc i jadąc pod prąd zawieźli mnie do najbliższego szpitala. Tam, z opowiadań mojej babci, szyli mi nogę tylko w znieczuleniu miejscowym, bo bardzo głośno krzyczałam...

Po powrocie do domu, znieczulenie jeszcze działało i po kilku godzinach ... chodziłam w obcasach mojej cioci.

Dlaczego płakałam przy każdym zdaniu? Chciałam to jak najlepiej opisać i zaczęłam sobie wyobrażać jak to mogło wyglądać, co mogli czuć moi rodzice...

Strach pomyśleć co by było gdybym upadła na brzuch lub przecięła sobie tętnice... pewnie dziś bym nie mogła tego opisać.

Poza efektywnie wyglądająca bielizną, 16 szwów w końcu robi wrażenie, nie mam  żadnych skutków ubocznych. Mogę biegać, tańczyć i chodzić po górach. Po drugie,  mam kolejną historię do odpowiadania i zawsze, gdy ktoś mnie pyta co to mi się stało, w żarcie odpowiadam, że ugryzł mnie krokodyl :)

Tym razem lewa.

To nie koniec historii moich poharatanych nóg.
W 2001 roku w dzień wagarowicza z klasą poszliśmy na basen. Tam dali nam materace z takimi metalowymi kółkami (serio, nie wiem po co ?!). Gdy na jeden wchodziłam przecięłam sobie nogę, ale gdy spojrzałam na ranę, ale nie wyglądało to groźnie.
Wyszłam z basenu i poszłam do ratowników, woda spłynęła i zaczęło to wyglądać całkiem poważnie. Szybko opatrzyli  mi nogę, wylali chyba pół butelki środka odkażającego i mocno zabandażowali.
Gdy nauczyciel zadzwonił do mojego taty, on w reakcji na to, że przecięłam sobie lewą  nogę powiedział tylko 'o, tej jeszcze nie miała.'

Pierwsza bitwa Kropelki


Gdy tylko zobaczyłam ranną  Kropelkę po przegranej bitwie z moim psem od razu skojarzyło mi się to z moimi przygodami, stąd też pomyślałam, że może warto o tym napisać. Teraz jeszcze więcej nas łączy :)

A skąd Kropelka? Dobry moment by Wam ją przedstawić. Kropelka to maskotka Fundacji z którą będziemy zbierać pieniądze na zakup sprzętu medycznego oraz arte i muzykoterapię dla małych pacjentów Oddziału Hematologii Dziecięcej gdańskiego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego oraz wsparcie psychologiczne dla rodziców. Zbiórka rusza niedługo :)

Kropelka idzie ze mną, na szczęście ma już zszytą nóżkę, operacja w warunkach polowych na trasie Bydgoszcz- Gdańsk, bez komplikacji.



Na sam koniec może czas na wnioski. Życie jest  naprawdę kruche.I chyba  warto poświecić kilka minut, by nauczyć się podstaw pierwszej pomocy, bo nigdy nie wiesz kiedy  Tobie może się to przydać, by uratować kogoś lub zostać uratowanym.
Po drugie, gdy czasem patrze na te moje blizny, dziękuję za dany mi czas, może trochę na kredyt i to chyba dlatego robię wszystko, by jak najlepiej go spłacić.


"Jesteś pewien, że żyjesz?A może płacisz tylko rachunki aż do śmierci?"


A na blogu kilka zmian, w zakładce  (szalone) marzenia o tych już spełnionych.

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie

Fiona 

No comments:

Post a Comment