1 September 2014

Enjoy your lovely life!

Łap sny!

Wyobraź sobie, że pewnego dnia budzisz się i wraz ze wschodzącym słońcem do głowy wpada Ci pomysł, który może zmienić Twoje życie... ale Ty jeszcze tego nie możesz wiedzieć. Jesteś tylko Ty i Twój Szalony Pomysł, tak absurdalnie ulotny i kruchy, że  boisz się drgnąć... w tym momencie świat na chwilę zamiera, czeka na Twój ruch, od Ciebie zależy czy obierzesz nowy szklak....
"Pojadę na Gibraltar!"  Z taką myślą obudził się któregoś dnia... mój kompan podróży. Jednym zdaniem zaraził mnie swoim pomysłem jakby to była ebola. Tak więc, spontaniczna decyzja podjęta 5 sierpnia, nagły zwrot akcji i dos amigos rusza w świat dwa dni później.



Przygoda!

Przez prawie 3 tygodnie czułam się w swoim żywiole, duch przygody, który nam towarzyszył był niemalże namacalny, nowi, ciekawi i inspirujący ludzie i miejsca pełne magii. Znów mogłam się poczuć jak obywatel świata, łapać chwile, zbierać pomysły i tworzyć coraz to nowe marzenia. Prawdą jest, że ogranicza nas tylko .... nasza wyobraźnia.

Byle dalej 

Autostop nazywam "szukaniem dobrych ludzi". Dla mnie kluczowym elementem byli właśnie Ci wszyscy, których miałam okazję poznać lepiej lub gorzej, okazali nam swoje serce. Bez udziału tych wszystkich ludzi do dziś stałabym pod Bydgoszczą klnąc na mojego amigios.
Drugim patetycznym wnioskiem po przebyciu ponad 8 tys. km jest coś niezwykłego, co prędzej czy później odkrywa każdy podróżnik.. świat momentalnie skurczył się w oczach. Europa, poczciwy stary ląd powoli przestaje wystarczać... tak więc wznoszę swoje średniej jakości zielone oczy nad horyzont w poszukiwaniu nowego świata, który teraz zdaję się być na wyciągnięcie ręki...
I chyba w moim szalonym wypadku chyba nikogo nie zdziwi, że to tylko kwestia czasu.. w sumie krótkiego, bo trwają skromne przygotowania do kolejnej wyprawy... troszkę dalej...
Świat czeka.

Holandia 

Naszym pierwszym celem był Amsterdam. Już po 2 dniach wieczorem przechadzaliśmy się wąskimi uliczkami miasta, do którego dowiozły nas dwie niezwykle urocze siostry, Karen i Krista. W pamięci zapadło mi jedno zdanie, które powiedziała Krista "you have lovely life".
Może nieskromnie powiem, że coś w tym jest... ale to nie prezent od losu, wygrana na loterii. To świadomy wybór, zaufanie swoim niecodziennym pomysłom, słuchanie głosu serca, odrobina ciężkiej pracy, szczęścia i odwagi. Proste. Zawsze będę uważać, że każdy może tak żyć.. mało tego, nawet lepiej niż jakaś tam Fiona. Jesteś tylko Ty, cichy głosik i decyzja. Do dzieła!
Pozostałą część historii z miasta fanów zielarstwa pozostawię w okruszkach ciasteczka...


Tak więc, następnego dnia wyruszyliśmy z... Rotterdamu. Tam też spróbowaliśmy lokalnych przysmaków jakimi są: pyszna tarta migdałowa, najgorsze na świecie żelki (drop) i  karmelowe stroopwafel. Dzień wcześniej zasmakowały nam kroket, które można kupić w febo, ale z przyczyn bliżej nieokreślonych nie mamy zdjęć. 

W drodze towarzyszył nam Sven. Niezwykle troskliwy ojciec, tęskniący za swoją jedyną córeczką. Zaprosił nas na Big Maca, dał wodę i okazał nam naprawdę dużo ciepła i serca. Gdy wysłaliśmy do niego SMS, że właśnie siedzimy na Gibraltarze to nam odpisał: "(...) Enjoy your life!". Gość ma dużo racji :)
Po nocy spędzonej na parkingu, gdzieś w Belgii, wypiciu słonej kawy czas było ruszać dalej. Czekał na nas New York, rumuński palacz-imprezowicz, przygoda w Marsylii i brygada smerfów :)



"Podróżować znaczy żyć
podwójnie, potrójnie, wielokrotnie"

 Fiona




No comments:

Post a Comment